Wskrzesiciel Krynicy
Józef Dietl
Krynica sobie samej zawdzięcza swe powodzenie. Nie przeczę jednak, że w pewnej skromnej mierze przyczyniłem się do jej reaktywowania po okresie upadku.
Temu lekarzowi i urzędnikowi o srogim obliczu Krynica zawdzięcza swoje istnienie jako uzdrowisko. Urodzony w spolonizowanej rodzinie przybyłej w XVIII wieku z Austrii, Józef Dietl przeszedł do historii przede wszystkim jako jeden z najlepszych prezydentów Krakowa w jego dziejach. W prowincjonalnym, otoczonym fortami, przygranicznym mieście dokonał rzeczy niemal niemożliwych – doprowadził (po niełatwej walce) do powstania wodociągów, zasypania starego koryta Wisły między Starym Miastem a Kazimierzem i utworzenia w jego miejscu reprezentacyjnych alei, powstania Akademii Sztuk Pięknych i zabezpieczenia najważniejszych zabytków.
Wzięty lekarz, leczył Jana Matejkę, walczył z cholerą, napisał kilkanaście rozpraw, w tym szczególnie wdzięcznie brzmiącą dzisiaj dysertację o problemie chłopskich kołtunów. Sam przykładał ogromną wagę do higieny, a nawet „przesadzał nieco z higieną zmieniając codziennie koszule”, co w tamtych czasach wcale nie było takie oczywiste.
Chyba najbardziej interesowały jednak Dietla w medycynie właściwości wód leczniczych. Krynica tamtych czasów – zaciszna, łemkowska wieś otoczona jodłowym lasem, była prawdziwym końcem świata. Podobno kiedy dwójka miejscowych zobaczyła pod okiem niejakiego profesora Hacqueta rudą wodę płynącą z tutejszych źródeł, uznała pochodzącego z Francji badacza za czarownika. Uciążliwe dojazdy, brak lub niedostatek podstawowej infrastruktury nie sprzyjały przyjazdom do wód, a galicyjskie uzdrowiska uchodziły za zapóźnione.
Dietl – ojciec nauki nazwanej przez samego siebie balneologią, w 1856 roku wizytował Krynicę ze specjalnie zwołaną komisją rządową. W wyniku jego starań wybudowano łazienki mineralne i boronowinowe, wodociągi i krytą pijalnię, a Krynicę zaczęli odwiedzać pierwsi wielcy tamtego świata. „Cieszyłem się ruchem i życiem wzbudzonym w tym miłym zaciszu i pomyślałem – śliczny to kraj” – pisał o swoich ukochanych małopolskich zdrojach.
Kiedy tuż przed I Wojną Światową lwowski geolog Rudolf Zuber, szukając w Krynicy nafty, dowiercił się do źródeł wody o jednym z najbardziej specyficznych zapachów na świecie, miasteczko było już uznanym kurortem.
Wdzięczna Krynica jeszcze w 1900 roku postawiła Dietlowi pomnik. Znajdziecie go w Parku Dukieta, na samym początku deptaku.